Od początku mówię, że mogę podpowiedzieć Ci, gdzie od stóp do głów Ciebie i Twoje dziecko obsiądą motyle. Dodatkowo, co roku pokazuję swoje przydomowe „bistro dla motyli”. Motyle je kochają, a ja co sezon kupuje nowe rośliny, sprawdzam, które gatunki roślin “posmakują” im najlepiej.  :-). Tym razem jednak powiem chyba coś troszkę pod prąd.

Jest kilka innych (poza moim ogrodem ;-p ) miejsc, w których Twoje dziecko może z bliska przyjrzeć się motylom. Niestety tym żywym i tym „na żywo” zabijanym… ale o tym za chwilę. 

NAJPIERW POZYTYWNIE O KRAINACH MOTYLI

LAWENDOWE PLANTACJE I POKAZOWE OGRODY 

Tak – miejsca trudniące się plantacją roślin mogą być wspaniałą atrakcją dla dzieci, a już na pewno są, w sezonie, miejscami spotkań z motylami. Pisałam ostatnio na przykład o Lawendowej Dolinie na Mazowszu. Tam do roślin przylatuje całe mnóstwo motyli. Takich plantacji lawendy w całej Polsce jest wiele.  Poza tym są fajne zielarskie agroturystyki oraz ogrody pokazowe czy botaniczne. Przykład? Ogrody Hortulus albo Arboretum w Rogowie albo OGRODY POKAZOWE I MOTYLARNIA W MARCINKOWIE. Oczywiście w tych miejscach spotkamy wyłącznie te gatunki motyli, które żyją u nas – w Polsce. Często są mniejsze i nieco mniej kolorowe niż te egzotyczne. Taki mamy klimat 🙂 Ale też są piękne!!!

MAGICZNE OGRODY

To właśnie w tym rodzinnym parku zobaczyłam rok temu motyle krzewy, dzięki czemu mam je dzisiaj w ogrodzie. Prócz baśniowo kolorowych atrakcji dla dzieci, w tym miejscu są cudowne części ogrodowe, z mnóstwem zachwycających roślin zmieniających krajobraz wraz z porami roku. Kto jest pierwszy raz w parku może nawet nie zauważyć tego szczegółu – tętniącego w Magicznych Ogrodach życia owadów i roślin. Jeśli będziecie tam w tym roku zwróćcie na to koniecznie uwagę. Będziecie zachwyceni :-). 

OGRODY ZOOLOGICZNE

Nie we wszystkich, ale jednak w wielu są motylarnie. Ostatnio sporo pięknych, egzotycznych okazów wylęgło się w Gdańskiej Oliwie. Pawilony z kolorowymi motylami są też we Wrocławiu, Poznaniu, Zamościu… 

JEDNO MAŁE-WIELKIE „ALE”

WYSTAWY I MOTYLARNIE

Bajecznie kolorowe, egzotyczne i zachwycające. W kadrach robionych w czasie wizyt absolutnie fenomenalne. Generalnie z założenia ciekawe miejsca pozwalające poznać malutki kawałeczek egzotycznego świata osobom, które nie miały okazji zobaczyć go na żywo…

Teraz jest głośno o tych miejscach ponieważ w Warszawie właśnie otworzono Motylarnię. Jeszcze w niej nie byłam, ale z wielką ciekawością pójdę, głównie by zobaczyć, czy to atrakcja na miarę dzisiejszych czasów – czyli nie tylko ciekawa, fajna, edukująca i ciesząca równocześnie, ale też troszcząca się o motyle i przekaz, który dajemy dzieciom…. Bardzo bym sobie i temu miejscu właśnie takiego podejścia życzyła. Z czym mam problem? Chodzi mi o to, że dzieci w wielu tego typu miejscach zabijają motyle pod okiem rodziców i z milczącym przyzwoleniem obsługi… Pisałam o tym wiosną po wizycie na wystawie motyli w Poznańskiej Palmiarni, na której widzieliśmy zachwycające okazy. Dzieci cieszyły się, gdy motyle siadały nam na głowach, rękach… No właśnie… dobrze, gdy same siadały, gorzej, gdy ktoś chciał sadzać je siłą ;-/.

I nie chce tutaj przesadzać, bo można powiedzieć, że niech pierwszy rzuci kamień kto nigdy np. ćmy z premedytacją nie zabił. Jednak… to wystawa, na którą zabieramy dzieci „dla rozrywki”. Chcemy pokazać im piękno, delikatny świat kruchego stworzenia. Chcąc sprawić dziecku radość wiele osób pozwala tym zwierzętom łamać skrzydła…, miażdżyć je w rękach… a inne dzieci dodatkowo na to patrzą. I uważam, że jest to wina dorosłych oraz organizatorów. Nie wystarczy powiesić karteczki „ZAKAZ DOTYKANIA MOTYLI”. Ktoś powinien być i pilnować, opowiadać, tłumaczyć, wyjaśniać. Zwłaszcza jeśli chce się na tym zarabiać. Tylko tak będzie to miało sens. Na mapie Rodzinnego Kompasu są motylarnie i okazało się, że na początku sezonu wszyscy się zachwycają, a potem przychodzi 2 tydzień działania i odwiedzania motylarni i tyle samo motyli lata w powietrzu, co leży na ziemi… Wtedy pojawiają się głosy krytyki i zawodu odwiedzających. Jak jest w Warszawie – jeszcze nie wiem, a chętnie się dowiem. Był już ktoś? Macie jakieś doświadczenia z takich miejsc?

Motylarni na mapie jest kilka i mam nadzieję, że w dzisiejszych czasach będą one potrafiły zadbać o najwyższą jakoś swojej oferty pod względem tego, co opisałam powyżej: 

Muzeum, Motylarnio – jeśli czytacie, powiedzcie, co Wy myślicie o tej kwestii? Jak dbacie, jakie macie wyzwania?

I Ty drogi rodzicu – jakie masz zdanie w tej kwestii? Byliście kiedyś na wystawie żywych motyli lub w motylarni? Było to tuż po otwarciu, czy z kilkudniowym opóźnieniem. Jakie miałaś/eś wrażenia?

 

Trudne dyskusje toczą się zawsze, gdy mowa o miejscach, w których mieszkają zwierzęta. Ja czuje się za mała, by oceniać, co powinno istnieć, a co nie. Od kiedy mam dzieci patrzę jednak na wszystko z kilku dodatkowych perspektyw i mam coraz większe wymagania – w stosunku do samej siebie oraz do innych, dorosłych osób. Chętnie też słucham Waszego zdania…

 

 

Znajdź na blogu: