Cześć! Czy Ty też, tak jak ja, postawiłaś/eś sobie za cel w 2019 roku wreszcie uporządkować rodzinne zdjęcia? Też masz ich dziesiątki, setki, a może nawet tysiące na komputerze? Też nikt ich nie ogląda, bo są ściśnięte w małym folderze, bezdusznie zamknięte, gdy gaśnie światło monitora?

Porządkowanie rodzinnych zdjęć to moja pięta achillesowa, bo… najzwyczajniej w świecie mam ich dziesiątki tysięcy. Z każdego wyjazdu na potrzeby Rodzinnego Kompasu robię ich więcej niż moje 3 karty pamięci są w stanie przechować. Wybieram, te na których nie zdradzam nic z naszej prywatności, które pokazuję publicznie, bo to jest potrzebne w pierwszej kolejności. Obiecuję sobie stworzenie rodzinnego albumy później. W pierwszej wolnej chwili. W najbliższy weekend. W przyszłym miesiącu. Przed końcem roku, tuż po nowym roku. I…okazuje się, że znów uzbierałam do przejrzenia tysiące zdjęć. Siadam je przeglądać, ale schodzi się długo, bo zaczynam wspominać  przy każdym jednym. Przerywam. Następnego dnia nie jestem pewna, gdzie skończyłam. No nie mogę! To często ponad moje siły. Kto tak ma łapka w górę!?

Wywołując zdjęcia trzymam się kilku zasad:

  1. Nie wywołuję ich w stacjonarnych punktach, bo to jest tak drogie, że można zbankrutować. Kiedyś na szybko tworząc album w prezencie zapłaciłam majątek. MAJĄTEK w punkcie fotograficznym i nigdy więcej tego nie zrobię. Zamawiam przez internet w różnych miejscach.
  2. Wybieram albumy, do których się wkłada zdjęcia, nie przykleja. Choć bardziej mi się podobają te, w których o układ zjęć dbam sama to gdy wowołuję ich setki (serio!) to potem za długo schodzi mi się ze złożeniem albumu i w tym czasie zdjęcia dziwnie rozchodzą się po domu (bo dzieci kilka wezmą) po dziadkach (bo wpadli z wizytą i kilka im się spodobało). Nie, nie, nie. Chcę mieć kompletne albumy! :-).
  3. Coraz częściej skłaniam się ku fotoksiążkom, bo…zdjęcia z albumów też lubią wyfruwać, zwłaszcza, gdy album przeglądają dzieci. Ostatnią (akurat ze skanami prac plastycznych mojej Córci, a nie ze zdjęciami) wywoływałam TUTAJ, z kodu na Grouponie.

A Ty? Wywołujesz zdjęcia regularnie? Może masz sprawdzone punkty, w których warto robić odbitki? Chętnie je poznam, bo ja za każdym razem zamawiam w innym miejscu – tam gdzie akurat trafię promocję :-).

Znajdź na blogu: