Ostatnio w ramach cyklu „Jesień pełna przygód” obiecywałam, że jesień będzie wyjątkowo radosna i kolorowa jeśli razem ze mną podniesiecie się z kanapy ;-p. Na ostatni weekend września proponowałam Ci wyjazd z rodziną do Łodzi na Light Move Festival. Było bardzo przyjemnie i nie brakowało atrakcji dla dorosłych oraz dla dzieci… Całość kosztowo równała się (w wersji minimalnej) zaledwie kosztom dojazdu (bo sam festiwal jest bezpłatny). Zatem czy było warto? – moim zdaniem TAK!
Jest już po festiwalu więc nie będę rozpisywała się długo na jego temat, zwłaszcza, że nie jestem festiwalowym wyjadaczem i nie mam ogromnego porównania. Napiszę tylko, że to była już 7 edycja wydarzenia (niektórzy twierdzą nawet, że była skromniejsza niż poprzednie odsłony festiwalu). Samo rozświetlenie ulicy Piotrkowskiej było urocze choć nie zwalało z nóg, co nie zmienia faktu, że spacerowało się nią przyjemnie. Natomiast większość przygotowanych przez organizatorów instalacji i pokazów rzeczywiście robiła ogromne wrażenie. Mnie osobiście urzekł mapping „100 filmów na stulecie niepodległości” i z sentymentem patrzyłam na kolejne przedstawiane tytuły (mam niedosyt!). Mój faworyt to rzecz jasna „Miś”. Jednak tak szczerze to w mappingach najbardziej zachwyca mnie ogrom pracy, który stoi za trwającym kilka minut widowiskiem. Dopasowanie obrazu do architektury budynku to w tym przypadku mistrzostwo! (choć nie dotyczy to wszystkich wyświetlanych w czasie festiwalu mappingów).
Wśród turystów nie brakowało studentów, dorosłych, rodziców z gondolami i wózkami spacerowymi, maluchów siedzących na barana u tatusiów czy starszaków. I bardzo fajnie, bo jeśli rozsądnie dobrać porę i mappingi, które się dziecku pokaże to wizyta w Łodzi może być dla całej rodziny absolutnie zachwycającą przygodą. Oczywiście nie brakowało tandetnych stoisk z chińskimi, świecącymi opaskami, okularami i innymi gadżetami, ale chyba po raz pierwszy mi one aż tak bardzo nie przeszkadzały, bo na małych roześmianych główkach te świecące akcesoria nawet wpisywały się w kolorowe, rozświetlone tło. Niech więc im będzie… Chociaż nie powiem…dla nas – rodziców takie stragany to utrapienie i źródło wielu dziecięcych zachwytów, ale też rozpaczy…
Nie brakowało na festiwalu miejsc, w których dzieci mogły się bawić robiąc sobie np. zdjęcia z ogromnymi ćmami, rysując światłem, biegając przez kolorowe tunele, a nawet oglądając bajki w plenerowym kinie.
Podsumowując – było na co popatrzeć i czym się pozachwycać. Przypomnę Wam o festiwalu za rok 😉
Szukasz pomysłów na jesień z dzieckiem? Korzystaj z moich zestawień, inspiracji, czytaj moje relacje z ciekawych miejsc. Nie unikaj też WYSZUKIWARKI, która pozwoli Ci znaleźć fajne miejsca w okolicy,w której potrzebujesz.
Zobacz dlaczego warto jechać do Łodzi w dowolnym momencie, nie tylko na festiwal klikając TUTAJ.