Już od dłuższego czasu wybierałam się do NABO Cafe. Wiele razy rozmawiając z Wami wspominaliście to miejsce. Kiedyś. Jakoś ostatnio nie. Postanowiłam więc przy okazji wizyty w Warszawie odwiedzić NABO Cafe i zobaczyć (oraz pokazać) jak tam jest.
O WNĘTRZACH NABO CAFE
Wnętrze jest przestronne i przyjemne. Serwowane posiłki są dopracowane i smaczne. A co najważniejsze (no dobra zaraz po jedzeniu) to fakt, że dla dzieci przygotowano specjalny pokoik do zabaw. Jego powstaniu towarzyszył super pomysł i projekt. Ten pokoik ma olbrzymi potencjał (podobnie osobne pokoje do zabawy dzieci mają np. w Kurze domowej, Radości na talerzu czy bistro W kropki bordo).
Latarnia morska wywołuje ekscytację dzieci już od wejścia do lokalu. Niestety w rzeczywistości jest tylko ozdobą (w dodatku już dość mocno sfatygowaną ;-). Choć może latarnie morskie tak mają… Choć przestrzeń jest przesympatyczna to zabawek jest tu mało, ojjj malutko. Trzyletni synek nie miał się za bardzo czym bawić więc po kilku minutach chciał uciekać na dwór. Córcia natomiast chętnie przysiadła się do gier komputerowych, które dostępne są tutaj na specjalnie przygotowanym ekranie.
PODSUMOWUJĄC
Powiem szczerze, że choć miejsce to jest sympatyczne (kocham skandynawskie klimaty) to nie skradło mojego serca. Miałam wrażenie, że zwyczajnie NABO jest zmęczone już rodzinami (co też się da zrozumieć, bo nie oszukujmy się – rodziny z dziećmi nie są łatwymi klientami). Chyba mam innych faworytów na mapie Warszawy. Jeśli jednak macie blisko zajrzyjcie – może przypadnie Wam do gustu tutejszy klimat i jedzenie :-).