Zupełnie przypadkowo odbyłam jakiś czas temu w podróż w czasie. Był deszczowy, ponury dzień i ponury nastrój panował w głowie mojej trzylatki.  Żeby oddalić smutaskowatą aurę wybrałam się z nią do samego serca Warszawy – Pałacu Kultury i Nauki. Z dostępnych tam atrakcji dla rodzin z dziećmi wybrałam Muzeum Domków Dla Lalek. Na samym wejściu zaintrygowały mnie pełne pochwał wpisy umieszczane przez wychodzących ludzi w Księdze gości. Zaintrygowana więc weszłam dalej.

NA WEJŚCIU WISIENKA NA TORCIE

W niewielkim korytarzu tego Muzeum znajduje się maleńki sklepik, przy którym spędziłam ciekawą godzinę. Czekałyśmy na towarzyszy wycieczki, a dzięki temu kramikowi czekanie to było ciekawe. Oglądałyśmy m.in. ozdobione domki dla lalek, które można tu kupić, by samodzielnie wykonać je w domu. Przeglądałyśmy urocze książeczki, wybierałyśmy laleczki, które najbardziej nam się podobały i… obserwowaliśmy miny wychodzących gości reprezentujących bardzo różne kraje. Jednak w tym sklepiku najbardziej spodobało mi się, coś, co dla córki było zwykłym pojemniczkiem, a dla mnie jawiło się niemal magiczną miksturą. Był to niewielkich rozmiarów, ale jakże wielkiej mocy – balsam na zły nastrój. Muszę koniecznie tam wrócić, by go nabyć, bo na fali zdziwienia zapomniałam dokonać zakupu wychodząc. No ale przyznaję, że zaczęłam kropeczką nad „i”, bo najważniejsza jest jednak prezentowana w Muzeum  Domków Dla Lalek wystawa. Zapewniam Was, że zaskoczy Was ona już od samego progu, jednak nie zdradzę szczegółów, by nie zepsuć zabawy tym, którzy postanowią się wybrać do tego magicznego miejsca.

NOSTALGICZNA PODRÓŻ DO PRZESZŁOŚCI

To, co zastałam po kupieniu biletu naprawdę mnie urzekło. Znalazłam się w wehikule czasu przenoszącym mnie do rozmaitych scenerii z życia, które toczyło się dziesiątki lat temu w różnych zakątkach na świecie.

 

Zebrane tutaj domki dla lalek są fantastycznie zachowane, ale co ważniejsze genialnie oddają klimat czasów, w jakich były tworzone. Precyzja, kolorystyka, a nawet gra świateł sprawiły, że potrafiłam usiąść i niemal każdemu domkowi przyglądać się przez dłuższą chwilę…

Frajdę sprawiało mi poznawanie historii domków, ale też analizowanie ubioru, fryzur i makijaży lalek. Całkiem ciekawym doświadczeniem był też przegląd półek w każdym z domków. Ich twórcy zadbali o całkiem pokaźne wyposażenie. Miski, miseczki, foremki, rondelki, szczotki, leki, mąki, butelki… zawrót głowy.

NIE TYLKO DOMKI

Domki to jednak nie wszystko. W Muzeum jest również bogata kolekcja lokali takich jak szkoły, obiekty sakralne, czy sklepy. Tematyka tych ostatnich jest tak różnorodna, że przyznaję, że do tej pory nie mogę się nadziwić. Od apteki, przez sklepy spożywcze, tekstylne, po salon sukien ślubnych.

Nie brakuje też szpitali, poczty, szkół…

i innych miejsc niezwykle ważnych dla prawidłowego funkcjonowania lalkowego społeczeństwa 😉

W Muzeum tym znajdziecie ponad 100 domków, sklepów i innych obiektów. Wbrew pozorom, choć mowa o domkach dla lalek, wiele ciekawego znajdą tutaj dla siebie również chłopcy. Domki te w niczym nie przypominają domków dla Barbie, nie ociekają słodyczą, nie są malowane lukrem. Te domki zdecydowanie bardziej przypominają miniatury prawdziwych miejsc, niż krainę landrynek 😉

Przyznaję też, że niezwykła jest w tym muzeum przestrzeń. Ciemne ściany, oświetlenie i szkło od gablotek, w których stoją eksponaty sprawia, że przestrzeń jest niemalże magiczna. Można się poczuć odrobinę, jak w świetle reflektorów, albo wśród gwiazd. To bardzo przyjemne doświadczenie.

 

PODSUMOWUJĄC

Zdecydowanie pod względem kolekcji i merytoryki to Muzuem na absolutnie światowym poziomie. Myślę, że nie ma takiej drugiej nigdzie indziej.

Muzeum oficjalnie zaprasza dzieci od 5 roku życia. I rzeczywiście potwierdzam, że choć wszystko zależy od osoby, to młodsze dzieci mogą, tak jak moja (jeszcze wtedy) trzylatka, być nieco zawiedzione. Zawiedzione nie tyle domkami, bo te są przepiękne, ale faktem, że nie można tutaj niczego dotykać niczym się bawić. Można oglądać, podziwiać, śledzić szczegóły, popadać w zachwyt. Dla maluszków to jednak zbyt abstrakcyjne, gdy nie mogą poczuć faktur itd. I ta ich niecierpliwość może też nieco dobrej zabawy odebrać dorosłym, każąc im się spieszyć. A tutaj naprawdę przyjemnie jest się na dłużej zatrzymać, pozwolić sobie na odrobinę nostalgii, wspomnień, marzeń.

Jeśli miałabym wymienić jedną rzecz, którą bym tu zmieniła, to… wygospodarowałabym jakąś przestrzeń na pokój, w którym dzieci z opiekunami mogliby choć przez chwilę pobawić się domkami i lalkami. Takimi wyjątkowymi, innymi niż te masowo zamieszkujące supermarkety, a jednak ciekawymi. To byłby już szał 🙂

Jeśli chcecie poznać szczegółowe dane logistyczne i kontaktowe zajrzycie TUTAJ. 

To miejsce bardzo mi pasuje do jesiennego i zimowego nastroju, pogody…  Jeśli obudzicie się z chęcią doświadczenia czegoś ciekawego z Waszym dzieckiem lub choćby nawet jeśli zwyczajnie czekacie w Centrum na pociąg w bardziej odległe zakątki Polski to zarezerwujcie sobie chwilę i wybierzcie się tu koniecznie.

 

 

Znajdź na blogu: