Niedawno spędziliśmy bardzo sympatyczny dzień w Warszawie. Wybraliśmy się do Muzeum Historii Żydów Polskich, a w nim do BEZPŁATNEJ Sali edukacji rodzinnej „U Króla Maciusia”. Powiem szczerze, że urzekło mnie to miejsce ofertą, swobodą, atmosferą. Nie znalazłam tu nic z wszechobecnej komercji, za to na nowo odkryłam spokój i przyjemność z rodzinnych wycieczek. Dzięki temu spędziłam rodzinny, wartościowy czas z dwulatkiem i czterolatką i Tatą. Nie pędziliśy, nie mieliśmy, nie mieliśmy planu i to było piękne.
MUZEUM POLIN – MUZEUM DLA DZIECI?
Już na wstępie ja i dzieci byliśmy zaskoczeni ciepłym powitaniem przy kasie. Pan sprzedając nam bilety zapytał o imiona dzieci i każdemu wręczył do rąk własnych bezpłatne wejściówki. Nawet w salach zabaw stworzonych dla małych klientów zapomina się o tym, że do dziecka można się zwracać bezpośrednio, że nie tylko rodzic zasługuje na przywitanie, zaproszenie, wskazówki… Tutaj dziecko jest ważnym gościem i od wejścia czuliśmy się bardzo przyjemnie potraktowani i miło ugoszczeni. Mam nadzieję, że to nie było wyłącznie szczęście do ludzi… Jeśli wszyscy pracownicy tak ciepło gości witają to jest dowodem na to, że w tym miejscu zgodnie z folderami est „ważne co myślisz i czujesz”.
ATRAKCJE DLA DZIECI W SALI U KRÓLA MACIUSIA
Po przekroczeniu progu Sali „U Króla Maciusia” szybko zrzuciliśmy buty, bo byliśmy naprawdę ciekawi, co czeka na nas w środku. Na miejscu zastaliśmy bardzo przyjazną, kolorową przestrzeń zachęcającą (dzieci i dorosłych) do eksperymentowania ze wszystkim, co zostało tu zgromadzone.
Już w pierwszej minucie zauważyliśmy, że rodzice „U Króla Maciusia” najchętniej testują siedziska w rozmaitych kształtach i rozmiarach oraz książki 😉 Najmłodsze dzieci najbardziej interesowały miękkie poduchy, klocki, samochodziki, instrumenty muzyczne zgromadzone w mniejszej salce. To właśnie w niej mali odkrywcy świata mogą kokosić się na miękkich podusiach i testować wszystko, co wpadnie im w ręce. 
Czerwone, grzechoczące biedronki łagodnie potrząsane małymi rączkami wystukują tu niemal rytm zabawy. Książeczki dla miłośników dobrej literatury są w tym miejscu przez niektórych wręcz połykane 🙂 Ojjjj można szurać, grzechotać, składać, rozkładać, zaglądać, podglądać, zasłaniać, wyjmować, wkładać, podrzucać, turlać i robić dziesiątki innych rzeczy z rozmaitymi gadżetami zgromadzonymi na półkach.
Tuż obok, na zdecydowanie większej, otwartej przestrzeni dzieją się rzeczy magiczne. Dzieci czują się tutaj bardzo swobodnie, przechadzają się oglądająć zawartość półek tutejszej biblioteczki, wspinają się na palce, by zdjąć z półki wypatrzoną maskotkę, zdobywają szczyty leżanek w nietypowych kształtach, budują labirynty, chowają się w kolorowych dziuplach, zaglądają do licznych szufladek…
Rodzice w tym wszystkim towarzyszą z jakimiś takimi błogimi minami. To niezwykłe, że lekkość unosi się „U Króla Maciusia” niemal w powietrzu. Niektórzy, z czasem, nawet wygodnie rozkładają się na soczyście kolorowych leżankach i razem czytają, opowiadają sobie niestworzone historie, odkrywają tajemnice naszego świata z mądrych ksiąg.
Naszą szczególną uwagę przyciągnęły stoliki bogato zastawione przyborami do prac plastycznych. Tylko tutaj Córeczka nasza korzystała z tak dużego wyboru kredek, flamastrów, długopisów żelowych i brokatowych. Nigdzie indziej (poza domem) nie miała do wyboru tak wielu formatów i kolorów papieru, na którym może tworzyć swoje dzieła. Była zachwycona. A ja szczerze przecierałam ze zdumienia oczy i nie mogłam uwierzyć, że te wszystkie cudowności dostępne są w tym miejscu za darmo.
Wszystkie dzieci kochające kaligrafię mogą tutaj próbować swoich sił w nauce alfabetu hebrajskiego, poznawaniu różnic czasowych w różnych częściach świata i kilku innych ciekawych czynnościach. 
Przyznaję, że nie chciało nam się stad wychodzić z sali „U Króla Maciusia”. Choć byliśmy umówieni z rodziną na dalsze spacery po Warszawie, przekładaliśmy czas naszego wyjścia. Nie bez znaczenia jest też fakt, że dłuższym pobytom „U Króla Maciusia” sprzyja część jadalniana przygotowana dla wszystkich tych, którzy chcą uzupełnić poziom energii. Można wygodnie usiąść, wyjąć przygotowany w domu posiłek i zbierać siły do dalszych zabaw. Kto natomiast jedzenia nie zabrał lub kto chce spróbować kuchni żydowskiej może też udać się do restauracji mieszczącej się w Muzeum.
Warto wiedzieć, że by wejść do tego przyjemnego świata wystarczy sprawdzić, w jakie dni tygodnia tutejsze drzwi otwierają się dla małych odkrywców. Zazwyczaj na salę dzieci zapraszane są do wspólnej zabawy codziennie (prócz wtorków) od godziny 15:00-18:00. Wyjątkiem są te dni, w które odbywają się wydarzenia zamknięte.
Co więcej w wybrane weekendy Muzeum organizuje warsztaty rodzinne dla dzieci w wieku od 4 do 10 lat. Wtedy wstęp kosztuje 30 zł dla dziecka i opiekuna, ewentualnie dopłaca się 10 zł za każde kolejne dziecko uczestniczące w warsztatach. Tematyka proponowanych zajęć jest absolutnie wyjątkowa i arcyciekawa. Można na przykład uczestniczyć w Rodzinnym balu purinowym, paschowych poczytankach, budzić wiosnę, uczestniczyć w farbryce gier, szukać różnic i podobieństw między tradycją polską a izraelską, czy nawet zająć się stolarką dla dzikich dzieci. Jest w czym wybierać 🙂
Mało tego! Muzeum Polin organizuje Rodzinne spacery świąteczne po wystawie stałej wokół świąt żydowskich. Spacery te zaprojektowane są dla dzieci od 6 roku życia i nie eksponują wątków historycznych. Akcentują za to w inspirujący sposób to, co ważne w religii i tradycjach żydowskich, zachęcają do udziału w grach i zabawach.
Jestem tym miejscem szczerze zauroczona. Jest przyjemnie, uroczo, relaksująco, miło, kolorowo! Ja będę wracała jeszcze wiele, wiele razy. I Wam serdecznie polecam.
Nie wiecie jak trafić do Muzeum? Nic prostszego, bo wszelkie dane oraz możliwość sprawdzenia dojazdu są oczywiście na mapie TUTAJ.
Jeśli zaś szukacie innych ciekawych miejsc, które warto odwiedzić w Warszawie to serdecznie zachęcam Was do zajrzenia do poniższych zestawień oraz do korzystania z wyszukiwarki na Rodzinnym Kompasie. To nie jest jedyne muzeum dla dzieci i nie jedyna, niesamowita atrakcja dla dzieci w Warszawie.
Moja mapa atrakcji dla dzieci sięga już daleko poza Warszawę i przydać się może przy każdym wyjeździe rodzinnym :-).
I oczywiście jeśli korzystacie to dajcie mi znać przekazując informację o mojej mapie dalej :-).
