Kajaki na Liwcu – rodzinny spływ na Mazowszu

Za każdym razem, kiedy opowiadam o naszych spływach kajakowych np. na Instagramie dostaję wiele pytań organizacyjnych. Pomyślałam więc, że napiszę tutaj kilka słów więcej , bo na samą myśl o przygodach na kajakach mam uśmiech na twarzy. Uwielbiam!

Nim jednak Ci więcej opowiem od razu przedstawię swoją prośbę – jeśli uznasz ten tekst za pomocny udostępnij go znajomym na Facebooku czy opowiedz o nim na Instagramie oznaczając @rodzinnykompas. To dla mnie ogromna motywacja do tego, by pisać kolejne teksty, pokazywać kolejne miejsca. I już przechodzę do rzeczy :-).

RODZINĄ NA SPŁYW?

Doskonale pamiętam swoje obawy przed pierwszym w życiu spływem (już z dziećmi). Zastanawiałam się, czy kajak się nie przewróci, czy dziecko nie będzie się nudzić, czy będę potrafiła wiosłować i czy będę miała wystarczająco sił, by dotrzeć do celu. Wszystkie te wątpliwości rozwiałam pierwszą próbą. Okazało się, że kajak, zwłaszcza dwuosobowy lub większy, jest naprawdę stabilny i zwinny, a wiosłowanie można szybko opanować, bo nie ma w nim wielkiej filozofii. Do tego wiosła są lekkie, a kajak niesie częściowo nurt rzeki (oczywiście jeśli płynie się tak jak ja – rzeką a nie jeziorem ;-). Uderzenie kajakiem o brzeg, wpłynięcie w trawy czy trzciny nie jest groźnym wypadkiem, a miłym urozmaiceniem nauki i spokojnie można płynąć dalej. Na dwugodzinny spływ (a takie są najczęściej najkrótsze trasy) nie trzeba wiele sił. Ja, mając w kajaku dziecko (4 czy 6 lat, które nie musi wiosłować), płynę taką trasą bez najmniejszego problemu, a możesz mi wierzyć sportowcem-wyczynowcem nie jestem. A dzieci? Dzieci wiosłują jeśli chcą, podziwiają widoki, moczą nogi i ręce w wodzie, próbują łapać ważki, a czasem nawet ryby. Poganiają, zachęcają do wyścigów, plażują przy każdej okazji i kąpią się szukając muszelek (nie wiedziałam, że w rzekach jest ich tak dużo!).

JAK ZORGANIZOWAĆ SPŁYW LIWCEM

W sumie nie ma nic prostszego niż organizacja spływu, bo dzwoni się i całą resztę biorą na siebie właściwi organizatorzy :-). Telefon najlepiej wykonać  z choćby tygodniowym wyprzedzeniem chcąc płynąć w sezonie w weekend, w tygodniu wyprzedzenie może być mniejsze. Ja chcąc spływać Liwcem zawsze korzystam z pomocy Bartka z kajak24.pl.

Nie dość, że ten facet jest zawsze uśmiechnięty to wszystko odbywa się szybko i sprawnie, a testowałam już kilka razy, więc mogę  Bartka i Tobie polecić. Dzwonisz do niego (+48508392144), ustalasz kiedy chcesz płynąć i jaką trasą (spokojnie! – Bartek wszystko opowie – co jest do wyboru, co najlepsze dla Waszej rodziny) i jedziesz na miejsce spotkania. Możesz też sobie poczytać wcześniej o trasach na Liwcu (ale też Bugu) na ich stronie internetowej. 

JAK WYGLĄDA SPŁYW?

Przed spływem spotykamy się wszyscy (zazwyczaj wypływa kilka kajaków) na wskazanym parkingu (który jest blisko końca spływu więc po przygodzie macie 300 m do samochodu). Wsiadamy do busika z przyczepą, na której są kajaki i ruszamy na miejsce startu. Wysiadamy gdzie trzeba, kierowca zdejmuje nasze kajaki, daje kapoki (również dla dzieci) oraz wiosła, opowiada co i jak. Tyle i…RUSZAMY!

CO DALEJ, CZYLI CZY DZIECKO NIE NUDZI SIĘ W CZASIE SPŁYWU?

Będąc organizatorem spływu powiedziałabym zdecydowanie NIE. Moje doświadczenia też pokazują, że nie, ale jestem Mamą i wiem, że dzieci są różne więc gwarancji nie daję, ale wierzę, że będzie dobrze i u Ciebie :-). Zazwyczaj jest tak, że dziecko częściowo wiosłuje, albo hamuje żeby rodzic musiał więcej wiosłować ;-). Pogania, moczy nogi, rozgląda się, wypatruje motyli i ważek, rybek, a nawet krów! Krajobrazy są przepiękne, urozmaicenia na rzece typu mijana kłoda drewna, czy wysepka zamieniają wszystko w dość ekscytującą podróż z przygodami jeśli się w coś lekko uderzy 😉

Mało tego, na Liwcu jest wiele plaż, przy których można się zatrzymać i pokąpać. Jak to powtarzał nam wielokrotnie organizator „to nie wyścig” więc można się zatrzymywać, pluskać i biesiadować tyle razy, ile się chce. Woda przy plażach najczęściej sięga do kolan więc dzieci mają mnóstwo frajdy i zabawy (choć starsze dzieci znajdą też miejsca, gdzie można się kąpać w głębszej wodzie). Zaskakujące jest też to, jak wiele różnych muszelek dzieci znajdują podczas zabawy.

Kajaki z dzieckiem - spływ z dzieckiem - Rodzinny Kompas 5

Kajaki z dzieckiem - spływ z dzieckiem - Rodzinny Kompas 6

Kajaki z dzieckiem - spływ z dzieckiem - Rodzinny Kompas 10

BIESIADOWANIE PODCZAS SPŁYWU

Wybierając się na spływ Liwcem nie trzeba się martwić, czy w okolicy jest jakaś obiadodajnia (pod Zamkiem w Liwie, przy którym kończy się spływ, jest Karczma, ale nigdy z niej nie korzystałam). Wystarczy zabrać ze sobą prowiant (spokojnie do każdego kajaka można zabrać plecak, a jak trzeba to i dwa). Należy tylko pamiętać, że może się zmoczyć, chociażby od tego, że pochlapie się wodą spadającą z wioseł.

Pikniki wszyscy urządzają sobie przy plażach. My czasem rozkładamy koce, a czasem tylko lekko podpływamy, by kajak oparł się o piach i jemy siedząc w sprzęcie. Menu ogranicza jedynie wyobraźnia i nasze możliwości. Na krótki, dwugodzinny spływ nie trzeba brać wiele jedzenia choć zawsze polecam mieć dla dzieci przekąski (raczej bez czekolady, bo płynie się większość czasu w pełnym słońcu). Zawsze jednak trzeba mieć sporo wody. Najlepiej w każdym kajaku.

Kajaki z dzieckiem - spływ z dzieckiem - Rodzinny Kompas 11

Kajaki z dzieckiem - spływ z dzieckiem - Rodzinny Kompas 12

Ważne też jest, by pozostałości, opakowania, śmieci zabrać ze sobą. Po skończonym spływie można oddać organizatorom lub zabrać do domu.

META

Na Liwcu dwie najkrótsze trasy, którymi płynęłam (2,5 i 5h), kończą się tuż pod Zamkiem w Liwie. To czyni spływ jeszcze ciekawszym i piękniejszym! Dodatkowo ostatnie 30 minut to dla dzieci niezła zabawa z wypatrywaniem Zamku (jeśli masz możesz wyposażyć dzieci na spływ również w lornetkę).

Nie sposób punktu mety przegapić, bo przy nim stoi Zamek, dodatkowo jest nieco większa niż na trasie plaża i kilka samochodów organizatorów z przyczepami na kajaki. Zazwyczaj jest też trochę kajaków przy brzegu. Podpływamy, organizator podchodzi, bierze kajak, wiosła i pora się z przygodą pożegnać.

Na pocieszenie zostaje nam plażowanie (choć przyznaję, że ta plaża nie należy do moich ulubionych, bo woda w tym miejscu nie jest najciekawsza) i zwiedzanie Zamku. Przy nim, na trawie można zrobić piknik tuż przy placu zabaw. Jeśli Zamek jest jeszcze otwarty można wejść do środka na zwiedzanie.

CO DODATKOWO ZABRAĆ NA SPŁYW?

Moim zdaniem super ważne są nakrycia głowy, krem z filtrem i preparat na komary (choć w pełnym słońcu za dnia nie ma ich aż tak dużo, ale czasem się zdarzają). Niektórzy biorą okulary przeciwsłoneczne. Ja lubię mieć gumowe buty dla siebie i dzieci (coś jak crocs), bo wtedy można się o nie nie martwić. My zabieramy też kocyk do plażowania, łopatki (a czasem nawet dmuchany materacyk albo piłkę). A! I najważniejsze -pokrowiec na telefon i dokumenty. Taki nieprzemakalny. Jak się go nie ma to przyda się zwykły woreczek strunowy. Tak wiesz… w razie czego ;-).

Są tacy, którzy inwestują w nieprzemakalne worki. Moim zdaniem jednak na trasach rodzinnych, na spokojnych spływach nie ma sensu ich mieć ani pożyczać (organizatorzy też takie mają za opłatą). Zwłaszcza od razu na pierwszy raz. Natomiast gdy już połknie się bakcyla to można temat przemyśleć.

KOSZTY RODZINNEGO SPŁYWU LIWCEM

Spływy to przyjemność, moim zdaniem, w bardzo przyzwoitej cenie. Za kajak canoe (dla 2 dorosłych i 2 dzieci) płaci się 90 pln, a za dwa dwuosobowe kajaki 2*80 pln (160 pln). Dokładniej zobaczysz je na stronie.

To by było na tyle:-)

Jeśli zdecydujesz się popłynąć Liwcem i nie zapomnisz (wiem, że łatwo o to w organizacyjnym rumorze) to pozdrów organizatora – Bartka lub jego pomocników!  Przypominam, że znajdziesz go w kajak24.pl  pod numerem +48508392144. Myślę, że będzie to dla niego miłą niespodzianką, a ja lubię doceniać tych, którzy pomagają nam przeżywać fajne przygody. I koniecznie podeślij mi swoje zdjęcie ze spływu z pozdrowieniami. Mega się cieszę z takich gestów. Jeśli zaś uważasz, że ten tekst może się okazać ciekawą inspiracją dla Twoich przyjaciół czy rodziny, podziel się nim udostępniając go na FB lub na Instagramie. Dziękuję i kto wie – może zobaczymy się gdzieś na jakiejś rzece?

 

Znajdź na blogu: